Chciałoby się spokojnie usiąść na widowni i wreszcie obejrzeć coś krzepiącego, co niekoniecznie będzie kolejnym bodźcem do depresyjnej, przygnębiającej diagnozy rzeczywistości. W przypadku We are oh so Lucky — projektu Any Brzezińskiej i Harakiri Farmers (pokazanego w ramach tegorocznych Krakowskich Reminiscencji Teatralnych) — impulsów rodzi się niezwykle wiele, a generowane są przez dwa podstawowe media tworzące spektakl: obraz wideoprojekcji i żywe ciało aktorki.