Co się naprawdę udało McQueenowi, to uniknięcie zamknięcia w sztampie kina zaangażowanego politycznie, realia historyczne wydają się być tylko szkicem do szerszej historii. W obliczu tej bezsensownej przemocy siłą rzeczy stajemy po stronie więźniów, którzy w obronie swoich ideałów idą przez drogę pełną poniżeń i cierpienia, na końcu której często czeka ich śmierć. Jednak reżyser dotyka w tym filmie czegoś znacznie szerszego.