„Italianiego” nie da się ani przeżyć, ani opowiedzieć. To rodzaj filmowego majaku, powstałego ze splotu onirycznych obrazów, nad którymi unosi się duch Szekspirowskiego Hamleta. Wśród zaciemnionych korytarzy włoskiej rezydencji panuje nastrój chorobowych duszności i seksualnego napięcia. W tym filmie widz jest lunatykiem, który po seansie pamięta, że śnił, ale nie jest w stanie powiedzieć o czym.