Debiut reżyserski Angeliny Nikonowej jest przedziwną hybrydą przebłysków geniuszu z bardzo słabą interpretacją baśni o pięknej i bestii. Po udanym wstępie następuje interesujące rozwinięcie, które szybko zmienia się w odrażający i całkowicie niezrozumiały flirt z testowaniem wytrzymałości widza. Gdyby nie to, że reżyserka stara się przy okazji zaznajomić nas z panoramą społeczną współczesnej Rosji, musielibyśmy uznać „Portret o zmierzchu” za szkodliwą i krótkowzroczną pogadankę o ciemnej stronie ludzkiej natury, którą rozjaśnić może jedynie niewieście poświęcenie i siła nieskazitelnego uczucia.