Mówi się, że Rafał Wojaczek pisał krwią i spermą. Podobne stwierdzenie można odnieść do amerykańskiego kina niezależnego, w którym krew (choć raczej metaforyczna) wypełnia opowiadane historie, a sperma (jak najbardziej dosłownie) leje się strumieniami. Pornografia, obrazoburstwo, nieprzyjemna prawda – to cechy twórczości wielu reżyserów, których omówienie znajdziemy w najnowszej książce Andrzeja Pitrusa „Porzucone znaczenia. Autorzy amerykańskiego kina niezależnego przełomu wieków”.